Ekshumacja w Puźnikach wstrzymana? Internet niepotrzebnie „zapłonął”

Ekshumacja w Puźnikach wstrzymana? Internet niepotrzebnie „zapłonął”

Archeologia, zdjęcie ilustracyjne
Archeologia, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Drop of Light
W Puźnikach, dawnej polskiej wsi, obecnie wchodzącej w skład terytorium ukraińskiego (obwód tarnopolski), prowadzona była ekshumacja. Tymczasem w mediach społecznościowych (między innymi na platformie X) udostępniana jest fałszywa informacja o rzekomym przerwaniu prac. Kolejny fake news dot. natomiast szefa Instytutu Pamięci Narodowej – prezydenta elekta Karola Nawrockiego. Internet zalała fala oburzenia – zupełnie niepotrzebnie.

W sobotę w social mediach internauci mogli z łatwością natknąć się na fałszywy dokument, informujący o rzekomej decyzji ukraińskiego resortu kultury, który nakazał wstrzymać ekshumację ofiar tak zwanej „rzezi wołyńskiej”. Na dole strony znajduje się nawet rzekomy podpis ministra Mykoły Toczyckiego.

Jaka jest prawda? Nie jest to możliwe z technicznego powodu – prace zakończyły się tam bowiem blisko miesiąc temu (10 maja). Fake news (fałszywa wieść), o którym rozpisują się teraz ukraińskie i polskie media, jest znacznie bardziej niebezpieczny niż niektórzy sądzą. Eksperci zauważają, że użyto tu zaawansowanej technologii. Ta z łatwością jest w stanie „uśpić” czujność przeciętnego internauty.

Minister kultury wycofał zgodę ws. ekshumacji? Szef ukraińskiego resortu zaprzecza

Do sprawy odniósł się sam Toczycki. – Informacje o rzekomym wstrzymaniu prac w Puźnikach mają na celu podważenie konstruktywnego dialogu historycznego pomiędzy Kijowem a Warszawą – ocenił, cytuje Polska Agencja Prasowa.

Fake news-owi przyjrzał się ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich imienia Marka Karpia (podmiot podlegający Kancelarii Prezesa Rady Ministrów – Donaldowi Tuskowi). Marcin Jędrysiak zwrócił uwagę, że strona ukraińska nie była zadowolona z uchwalenia przez (izbę niższą) Sejm projektu ustawy upamiętniającej ofiary rzezi wołyńskiej, dokonanej przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów-Ukraińską Powstańczą Armię. Możliwe, że wykorzystano tę okazję. – Prawdopodobnie chodziło o zaognienie stosunków polsko-ukraińskich, wywołanie konfliktu – wskazał Jędrysiak, cytowany przez PAP.

To jednak nie wszystko. W sieci pojawił się jeszcze jeden sfabrykowany materiał – tzw. „deepfake”. To tak sfingowane nagranie wideo, by ważna osoba (na przykład polityk, naukowiec), która się na nim znajduje, przekazywała informacje mające wywołać określony skutek. Ostatnio głośnych echem odbył się deefake, do którego stworzenia użyto fragmentu przemówienia papieża Leona XIV. Zwracał się on na filmie do dyktatora Ibrahima Traoré, przywódcy Burkina Faso. Usta Ojca Świętego zdają się poruszać zgodnie z wypowiadanymi słowami – to wszystko dzięki sztucznej inteligencji (i technologii „głębokiego uczenia”). Sęk w tym, że biskup Rzymu nie jest ich autorem i nigdy nie przemawiał do Traoré'a.

Groźny deepfake. „Nie jestem autorem tych słów”

Deepfake, który obiegł X, przedstawia profesora Andrzeja Ossowskiego. Kieruje on pracami w Puźnikach. Na sfabrykowanym filmie mówi, że prezydent elekt Karol Nawrocki będzie w przyszłości utrudniał ekshumację. – Nie jestem autorem rozpowszechnianych w mediach treści – podkreśla biolog i kryminalistyk, cyt. przez PAP.

Co stało się w Puźnikach? Na początku 1945 roku Ukraińcy mieli wymordować od 50 do 120 obywateli Polski, którzy zamieszkiwali niegdyś wioskę. Wśród nich miały być kobiety i dzieci.

Czytaj też:
Podejrzane pisma dla Białorusinów w Polsce. Ślad wiedzie do Niemiec
Czytaj też:
Polska poderwała myśliwce. Dowództwo Operacyjne wydało komunikat